Nie ma wątpliwości, że postępuje słusznie, bo to, co się stało, jest moją winą. – Cóż, Jarek ma prawo do szczęścia – tłumaczy ludziom. – Ja go przecież nie przywiążę do kobiety, której nie kocha. Wnuczka dostaje ode mnie prezenty, była synowa może to potwierdzić. Prawda. Potem zasypałam go ziemią i dokładnie ubiłam nogą. Od tamtej pory już nigdy nie słyszałam, żeby babcia krążyła po swoim pokoju. Jakiś czas później spotkałam mojego obecnego męża. Jest niewidomy, ale jak powiedziała babcia, dla miłości nie ma to żadnego znaczenia. Czytaj także: Latami staraliśmy się o dziecko. Wiem, że mnie kocha, wiem, że w grę nie wchodzi inna kobieta (po pierwsze mu ufam, po drugie to nawet "fizycznie" niemożliwe - pracujemy razem). Mąż patrzy na mnie z miłością, ale nie z pożądaniem. A ja, no cóż, chciałabym się jeszcze (mimo swojego wieku) czuć kobietą. Mam wspaniałego faceta, który strasznie chce mieć dziecko. A ja nie. Pewnie pomyślicie że cos ze mną nie tak ale ja naprawdę rozważyłam wszystko i zdecydowałam : matką nie będę . Najlepsza rada jaką możesz dać kobiecie w takiej sytuacji, to aby nawet nie przyszło jej na myśl zaczynać. Proste? Niestety, gdyby to było takie proste i gdyby można było kontrolować w kim się zakochasz… a co jeśli i Tobie przydarzył się romans z żonatym? Miłością twego życia może pewnego dnia stać się mężczyzna żonaty lub będący w stałym związku. I co wtedy? Mało to przyjemne, choć na początku zapewne bardzo ekscytujące. Motyle w brzuchu, nieprzespane noce… Kochasz go nad życie, on zapewnia Cię, że również kocha Cię nad życie, ale nie może na razie zostawić żony. Powiedz, co naprawdę usłyszysz, gdy przyjaciółka powie MARNUJESZ SWOJE ŻYCIE? Bycie częścią pary jest nieprzewidywalne w skutkach, bo dynamika każdego związku jest jedyna w swoim rodzaju, bo każdy z nas jest inny. Gdy mężczyzna, z którym zaczynasz romans jest w tym samym czasie częścią innej pary, jest czyimś mężem lub długoterminowym niesformalizowanym mężczyzną, wtedy owa rwąca trzewia nieprzewidywalność może zmienić Twoje życie w chaotyczną, nieszczęśliwą grę w oczekiwanie, w której na pewno nie wygrasz. Jeśli masz romans z żonatym mężczyzną, fundujesz sobie życie, które będzie tonęło w sekretach. Może będzie o nim wiedziała Twoja najlepsza przyjaciółka, ale na pewno NIE dowiedzą się o nim znajomi czy rodzina. Większość czasu będziesz spędzać w samotności na czekaniu. A to na telefon, na esemesa, na spotkanie i możliwość spędzenia choć kilku chwil razem. Nie jesteś jego kobietą, żoną ani matką jego dzieci, a Twoje szczęście jest osadzone w wyimaginowanej przyszłości, która przede wszystkim jest niepewna. Jeśli dokładnie tak jest i właśnie Ty jesteś kobietą, która zakochała się i ma romans z żonatym, to posłuchaj, teraz najważniejsze jest TWOJE PRZETRWANIE. Aby przetrwać, poznaj kilka twardych prawd. Zanim jednak je przeczytasz, chciałabym, abyś na chwilę chociaż odrzuciła myślenie „ze mną będzie inaczej” lub „dla mnie on się zmieni”. Pierwszą prawdą jest to, że istnieje tylko 5%-owe prawdopodobieństwo, że z Tobą będzie inaczej, a prawdopodobieństwo, że on się zmieni wynosi 0%. Twarda prawda #1 Potrzeby innych (czytaj: jego rodziny) zawsze będą ważniejsze od Twoich. Jego rodzina będzie zawsze na pierwszym miejscu, i to dotyczy również, a w zasadzie przede wszystkim, jego żony. Nawet jeśli mówi o niej i o swoim małżeństwie negatywnie, to wcale nie oznacza, że jego zobowiązania wobec niej są mało ważne. Nie ma znaczenia czy mają dzieci, czy nie. On zawsze będzie czuł się odpowiedzialny za ich małżeństwo. I nie ma znaczenia czy ją jeszcze kocha, czy nie. Ich wspólne życie to także przyjaźń i wspólne grono znajomych. Jak sądzisz, jakie jest prawdopodobieństwo, że zaryzykuje ich utratę? Twarda prawda # 2 Jego życie z Tobą zawsze będzie sekretem Chcesz światu ogłosić Waszą miłość? Wykrzyczeć pełną piersią? Uwaga, to się nie wydarzy. On chce być Twoim kochankiem i przynosić Ci prezenty, ale na pewno nie chce by jego przyjaciele wiedzieli o Tobie, bo nie będzie chciał ryzykować, że dowie się o Tobie jego rodzina. Twarda prawda # 3 Nie ma znaczenia jak miłym jest chłopakiem, Ty jesteś dla niego tylko odwróceniem uwagi od szarości życia Ta prawda jest trudna do zaakceptowania, ponieważ jest obarczona ogromnym ładunkiem emocjonalnym. Boli jak jasna cholera. Niestety to zdanie jest bardzo prawdziwe. Dlaczego? Bo początek romansu jest zawsze romantyczne i pikantne jednocześnie. Planowanie bycia razem jest jednocześnie fascynującym i podniecającym procesem. A dodatkowo kradzenie czasu przeznaczonego na pracę lub spędzenie w domu, aby móc uprawiać seks jest bardzo ekscytujące, a Ty możesz tę mega-ekscytację okraszoną namiętnością napędzaną libido, zbyt łatwo wziąć za miłość do grobowej deski. Za wszelką cenę nie rób tego. Już wkrótce te wykradane chwile staną się dla niego obowiązkiem, a romantyczne przerwy w jego codziennym życiu nabiorą charakteru „sprawy do załatwienia”. Twarda prawda # 4 O nie porzuci swojej żony Mniej niż 5% mężczyzn porzuca swoje żony dla kobiet, z którymi mają romans. Powody nie mają znaczenia. Zniechęcające mogą być kłopoty prawne lub finansowe związane z rozwodem, przekonania religijne, wygoda jaką daje mu małżeństwo lub chociażby to, że nadal coś czują do swojej żony czy dziewczyny. Podjęcie decyzji o rozwodzie jest bardzo poważną i trudną decyzją, jedną z najbardziej stresujących, stawianą na równi ze śmiercią bliskiej osoby i utratą pracy. Fakt pozostaje faktem mężczyźni rzadko odchodzą od swoich żon. No i nie oszukuj się, że nie uprawiają seksu ze swoimi żonami. Bez względu na to, w co chcesz wierzyć. Twarda prawda # 5 Emocjonalnie, prawnie, finansowo nie masz żadnego prawa Myślisz, że jest między wami więź emocjonalna. W rzeczywistości nie ma. Gdy romans przemija okazuje się, że nie pozostaje nic. Dlaczego? Zapewnia, że Cię kocha? Bardzo kocha? To nie stanowi przeszkody, aby podchodził do Ciebie zupełnie nie emocjonalnie. On może być wspaniałym człowiekiem, ale również jest praktyczny. Ma świadomość, że nie chce trzymać się emocji, które mogą spowodować kłopoty dla jego rodziny. Kiedy skończycie ze sobą, on bez problemu ruszy przed siebie. Twarda prawda # 6 Nie oszukuj się, że kiedykolwiek będzie TWÓJ Mówi, że kocha. Zapewne jest to prawda w najgorętszych momentach. Jednak jeśli mimo to nadal jest w związku z żoną czy dziewczyną, to nigdy nie będzie Twój. Nie znaczenia co obiecuje, ile prezentów kupuje, w ile podróży Cię zabierze. To naprawdę nie ma znaczenia. On ma już ma kobietę, żonę czy partnerkę, miłość swego życia, wobec której podjął zobowiązanie. To co się dzieje między wami jest efektem pewnych braków jakie pojawiły się w domu, w jego życiu, a które wypełniasz TY. Po słodkim randez-vous z Tobą, zamyka za sobą drzwi i odgrywa dobrego męża i Tatusia, bo przecież kocha swoje dzieci nad życie. Tylko żona nie daje mu wszystkiego czego potrzebuje, i zamiast coś z tym zrobić, dzięki Tobie ma wszystko co najlepsze z obu światów. Ma genialny seks z Tobą, smaczny obiad po powrocie do domu, a w nim kobietę, która się o niego troszczy. Ma wszystko czego potrzebuje, tyle że dostaje to od dwóch kobiet. Jak sądzisz? Dlaczego miałby dobrowolnie z tego rezygnować? On o tym bardzo dobrze wie. Wie jak to jest egoistyczne i jaką grę z Tobą prowadzi. Czasem miesiącami, a czasem latami. On ma wygodne życie, a Ty masz CO? Twarda prawda # 7 Dlaczego nadal nie odszedł od żony, nie zerwał z partnerką? Nie odszedł. Taki jest fakt. I nie ma on nic wspólnego z Tobą. Wspaniały seks jaki macie też nie ma znaczenia. Zacznij myśleć o tym z innej strony. Gdyby chciał skończyć swój związek, swoje małżeństwo, to już by to zrobił. Gdyby naprawdę Cię kochał, to już byłby co najmniej w połowie drogi. Te wszystkie piękne uczucia jakie ma dla Ciebie, są dla niego fantazjowaniem i tym samym powinny być dla Ciebie. On po prostu utracił tę iskrę ekscytacji i romansu, jaką miął na początku swojego małżeństwa, a teraz Ty mu ją zapewniasz. Umieścił Ciebie w bardzo konkretnym miejscu swojego życia, w łóżku, gdy on ma na to ochotę. Stałaś się obiektem seksualnym, kochanką, miejscem do którego ucieka, gdy czuje się znudzony. Jesteś niczym innym jak zabaweczką. Wiem, że to brzmi brutalnie, ale taka jest prawda. Przykro mi, gdy myślę, że dajemy się tak traktować, bo zasługujemy na dużo więcej. Nawet jeśli teraz myślisz sobie… ale przynajmniej mam fantastyczny seks, to też coś… Zapytam, czy naprawdę tylko tyle Ci wystarczy? Twarda prawda # 8 Jeśli Cię kocha, to dlaczego nie jest z Tobą? Chciałabym, abyś zadała sobie to pytanie i bardzo dokładnie zastanowiła się nad odpowiedzią. Zakładam, że powiedział, że Cię kocha, a przynajmniej, że zależy mu na Tobie. Więc jeśli Cię kocha, to dlaczego nie odszedł od żony? Jeżeli uważa, że jesteś tą jedyną, to dlaczego nie mieszka z Tobą? Popatrz prawdzie w oczy. Jeśli nadal nie odszedł od żony, to dlatego że NIE CHCE. Gdy mężczyźnie naprawdę zależy na kobiecie, trudno znosi choćby chwilę w odosobnieniu i nie pozwoli by cokolwiek mu przeszkodziło z nią być. Jeżeli ma wymówki, dlaczego nie możecie się znowu widzieć, to właśnie są tylko wymówki. Jak pomóc sobie? Aby ochronić siebie przed zbyt dużym bólem, przede wszystkim nie dopuść, aby stał się całym Twoim życiem. Może być tylko niewielkim fragmentem twojego życia i nigdy nie może stać się w nim ważną osobą, nawet jeśli złoży milion obietnic. Nawet jeśli masz romans z żonatym mężczyzną, musisz mieć swoje własne, niezależne życie, nie podporządkowane spotkaniom z nim. Niezależne życie uratuje Cię po zerwaniu. On ma swoje życie i Ty masz mieć swoje. Grono dobrych przyjaciół i życie towarzyskie odrębne od Twojego sekretnego życia z nim są koniecznością i Twoim obowiązkiem wobec samej siebie. Niech Twoi przyjaciele nadal wiedzą, że chcesz spotykać się z nimi regularnie. Nigdy nie odwołuj spotkań z przyjaciółmi, aby spotkać się z kochankiem. Przyjaciele są na pierwszym miejscu. A tak poza wszystkim, na pewno nie zaszkodzą ci dodatkowe randki z mężczyznami, którzy uważają Cię za kobietę atrakcyjną i godną ich uwagi. Warto, abyś popatrzyła na siebie ich oczami. Tylko od Ciebie zależy na ile pozwolisz sobie na tych randkach. Pamiętaj, że „to inne życie z żoną” jakie ma mężczyzna, z którym prowadzisz swoje sekretne intymne życie, nie jest życiem mnicha. Przeczytaj Seksualny Klucz Do Kobiecych Emocji Romans z cudzym mężczyzną będzie nieustanną jazdą na diabelskim kole, od ekstatycznych wzlotów na początku do depresji na końcu. Postaraj się nabrać trochę dystansu i ustal jakie są TWOJE priorytety w tym romansie. Do myślenia użyj głowy, nie serca. Jeśli uda Ci się zorganizować sobie własne życie, niezależne od niego, bycie „tą drugą” stanie się trochę bardziej znośne. Co robić gdy masz romans z żonatym mężczyzną?? Na początek zapytaj samą siebie. Czego Ty chcesz, bo właśnie Ty jesteś tutaj najważniejsza. Jeśli będziesz ze sobą szczera, odpowiedź może Cię zaskoczyć. Zwykle są dwie opcje. Pierwsza to naprawdę go kochasz i chcesz z nim być w pełni, na 100%, dzień i noc, w chorobie i zdrowiu, ręka w rękę. A druga opcja jest trochę bardziej pokręcona. Chcesz z nim być tylko i wyłącznie w takim układzie jak teraz, bo nade wszystko odpowiada Ci rola kobiety, która nie chce się wiązać, bo boi się bliskości. Ten drugi przypadek wymaga osobnej analizy pewnie osobnego artykułu, ale jeżeli zauważyłaś, że jest to rodzaj powtarzającego się wzorca, może warto zasięgnąć porady terapeuty. Znam w Warszawie taką, jeśli potrzebujesz polecenia, to odezwij się przez formularz kontaktowy. Zajmijmy się dzisiaj tym pierwszym. Jeśli naprawdę chcesz z nim być i chcesz wiedzieć co dalej robić, wiedzieć na bazie faktów na czym stoisz, postaw mu ultimatum. Powiedz, że Twoim zdaniem to nie fair co robi Tobie i swojej żonie, i że oczekujesz decyzji albo Ty, albo ona. To bardzo trudne, ale przynajmniej jest szansa, że zdejmie Ci to łuski z oczu. Usiądź z nim i spokojnie, bez histerii, powiedz łagodnie i zdecydowanie… Kocham cię i chciałabym, abyśmy byli razem, ale nie mogę tego kontynuować, bo to nie jest dobre dla mnie. Nie mogę się z Tobą spotykać dopóki nie odejdziesz od żony. Zadzwoń do mnie dopiero wtedy gdy powiesz jej o nas, lub gdy się wyprowadzisz, wtedy możemy się spotkać. W przeciwnym wypadku to koniec. Kiedy już go zaszokujesz nową sytuacją i będzie musiał podjąć decyzję, dowiesz się czy rzeczywiście chce, abyś była jego kobietą, czy masz na zawsze pozostać tą drugą… A pozostawanie tą drugą zawsze oznacza odmawianie sobie szansy na spotkanie mężczyzny, który będzie tylko i wyłącznie dla Ciebie, bo prawda jest taka, że Twój żonaty wybranek wypełnia miejsce, które mógłby zająć ten właściwy. Gdybym była teraz na Twoim miejscu, bardzo bym sobie współczuła. Znam to uczucie. Wiem jak bardzo ta sytuacja jest nie fair wobec jego żony, dzieci, a przede wszystkim wobec samej Ciebie. Czy jesteś pewna, że na to zasługujesz? Czytaj dalej 20 Rad Jak Zakończyć Związek z Żonatym ********************************************* Aby nie ominęły Cię następne artykuły, subskrybuj tutaj: #romanszżonatym Post Views: 106 805 fot. Adobe Stock, gpointstudio Miałam dwadzieścia lat, kiedy Arek poderwał mnie w kafejce. Byłam w złym humorze po świeżo oblanym egzaminie, nie miałam ochoty na pogaduszki, chciałam po prostu świętego spokoju. Mimo to, gdy podszedł do mojego stolika ze swoją gładką gadką, przez myśl mi nie przeszło odburknąć, by spadał. Miał charyzmę jak mało kto. Po dwóch minutach nie myślałam już o egzaminie, ale o nadchodzącej randce. Pobraliśmy się dwa lata później. Zawsze kręciła nas wizja własnego biznesu. Gdy tylko pojawiło się wsparcie dla przedsiębiorców z unijnego funduszu, otworzyliśmy knajpę. Przyszedł sukces, więc rok później zdecydowaliśmy się na dziecko. Okazało się, że jestem niepłodna – Są różne drogi w życiu – powiedział wtedy mąż. – Najwyraźniej ta nie jest nasza. Temat na tym się zakończył, bo adopcja nie wchodziła w grę. Nie było nam źle tylko we dwoje. Biznes się kręcił, z czasem mąż zatrudnił trzy dodatkowe pracownice. Nie szukaliśmy problemów, więc ich nie mieliśmy. Myślałam, że tak będzie już zawsze. Któregoś roku zatrudniliśmy Zosię. Przyszła do nas między pierwszym a drugim rokiem studiów, zawieszonych na czas nieokreślony. – Wrócę, jak będzie mnie stać na wynajem pokoju – powiedziała. – W akademiku nie ma dla mnie miejsca, bo jestem stąd, a przy rodzicach nie daję rady się uczyć. Według nich nauczycielka to przegrany zawód i nie dają mi o tym zapomnieć. Z początku wiele mówiła o swoich planach powrotu na historię i pedagogikę. Z czasem jednak słyszałam o tym coraz mniej. Marzenia o nauczaniu zastąpiła chęć nauki naszego fachu. Dziwiło mnie to, bo dziewczyna nie miała ani chęci, ani tym bardziej talentu do gotowania, ale bądźmy szczerzy, my nie celowaliśmy w gwiazdki Michelina. Być może odezwał się we mnie niespełniony instynkt macierzyński albo po prostu ją polubiłam, bo zaczęłam zostawać po pracy, by ją poduczyć tego czy tamtego. Nie zdarzało się to często – zwykle się gdzieś spieszyła albo pomagała Arkowi załatwiać sprawy z hurtownią. Wróciłam wcześniej do knajpki... Jednak w ciągu trzech miesięcy nauczyłam ją przyrządzać całe nasze menu. Jakiś czas później zorientowałam się, że Zosia mnie unika. Na początku nie byłam pewna, bo robiła to subtelnie, ale przyszedł moment, gdy nie miałam już wątpliwości. Zaoferowałam jej wypad na warsztaty kucharskie – odmówiła pod pretekstem spotkania ze znajomymi ze studiów. W porządku, nie ma problemu, wybrałam się sama. Po piętnastu minutach wykładu zorientowałam się, że nauczycielka wiedziała mniej niż ja, więc by nie marnować czasu, postanowiłam wrócić do knajpy i przygotować sos na jutrzejszy specjał dnia. Zastałam na miejscu rozświetlone okna. Zosia siedziała samotnie przy stoliku i wertowała jakąś grubą książkę. Przed nią stał kubek zimnej już kawy. – Spotkanie odwołane? – zagaiłam. Zosia poderwała się jak oparzona i spojrzała na mnie jak na ducha. – Myślałam, że jest pani na warsztatach. – Były beznadziejne – odparłam. – Więc? Co tu robisz? Wzruszyła ramionami, zgarnęła książkę i kubek. Chyba nie wiedziała, co powiedzieć. W końcu wybąkała: – Przełożyliśmy na przyszły tydzień. Nie patrzyła mi w oczy. Nawet gdy spytałam: – Zosiu, wszystko w porządku? Przytaknęła tylko z cichym: „Tak, co miałoby być nie porządku?”, i pospieszyła na zaplecze. W nadchodzących tygodniach gasła w oczach. Jednak każdy mój objaw zainteresowania zbywała sztucznym uśmiechem i machnięciem ręki. Westchnęłam ciężko, odebrałam telefon Był czwartek wieczór. Tym razem to ja zostałam w knajpie sama, bo szła zima i postanowiłam zmienić wystrój. Rozkładałam na stolikach nowe obrusy, świeczniki i malutkie stroiki z iglaków, kiedy nagły dzwonek telefonu wyrwał mnie z myśli. Zaskoczona zahaczyłam stroikiem o oczko w obrusie, pociągnęłam i świecznik poleciał na podłogę, gdzie potoczył się pod inny stolik. – Arek uprzedzał, że będzie w domu dopiero o dziewiątej – po czym ruszyłam szukać niesfornego świecznika. Poturlał się pod duży stół imprezowy, ale jak się schyliłam, nic tam nie było. Opadłam na kolana, żeby poświecić telefonem pod meblami. I wtedy to zobaczyłam – blat stołu od dołu pokryty był napisami. „Jestem nikim, do niczego nie dojdę”, „Nie znam się na niczym”, „Nie mam drygu do nauczania”, „Nie jestem warta mojej rodziny.” „Muszę wziąć, co da mi los”, „Los mi to dał”, „Muszę to zaakceptować”. Czytałam te napisy, czołgając się pod stołem, z telefonem wycelowanym w blat. „Nie wiem, kim jestem”, „Nie chcę być sobą”, „Dlaczego to zrobiłam?”, „Jak mogłam to zrobić?”. Znałam ten krój pisma. To wszystko było napisane przez Zosię Moja pierwsza myśl: wtedy, gdy sądziła, że mnie nie ma w knajpie, siedziała tutaj. Czy tak było często? Wygramoliłam się spod stołu i zadzwoniłam do Arka. – Czy zawsze brałeś Zosię ze sobą do hurtowni? – spytałam. – O co chodzi? Dziwna odpowiedź. – No, czy jechała z tobą, czy miała jakieś wymówki, żeby nie jechać? – A… A to tak, jechała. Jak stroiki? – zmienił temat. Chciałam mu powiedzieć o blacie, ale coś… coś mnie powstrzymało. – W porządku. Idę stawiać dalej. Odłożyłam telefon i na moment się zatrzymałam. Coś mnie zaczęło gnieść w żołądku, choć naprawdę nie wiedziałam dlaczego. Zadzwoniłam do Zosi. – Hej. Jesteś bardzo zajęta? – spytałam. – Nie. W czym mogę pomóc? – Zmieniam wystrój w knajpce, przydałaby mi się druga para oczu i rąk. Oczywiście odpłatnie. – Och, nie czuję się dzisiaj najlepiej… – Rozumiem. Nie ma przymusu. Zdrowiej w takim razie. Arek uważał, że trzeba czerpać z życia Zacisnęłam wargi. Nazajutrz wysłałam męża na wymyślone sprawunki, a sama stawiłam się w knajpie wcześniej niż zwykle. Zobaczyłam Zosię przez okno. Szła jak na ścięcie, co chwilę łypiąc dookoła wzrokiem, jakby bała się, że ktoś ją śledzi. – Porozmawiajmy – zaproponowałam, gdy otworzyła drzwi. Uniosła na mnie oczy i skinęła głową z rezygnacją. – Ja nie dam rady tak dłużej… – powiedziała cicho. – Nie dasz rady jak? – zabrałam od niej kurtkę i rzuciłam ją na wieszak. – Co się dzieje, Zośka? Coś z rodziną? Zaprzeczyła i suwając stopami po podłodze, skierowała się do stołu przy kanapie. Zastanawiałam się, jak podnieść temat bazgrołów pod blatem, gdy ona wystrzeliła prosto: – Jestem w ciąży. – W ciąży? Od kiedy? Wzruszyła ramionami. – Ze trzy miesiące… Ja już nie wyrabiam, nie mogę tak kłamać, nie mogę. – Kłamać? Zosia, możesz tu pracować w ciąży, to nie jest problem… – To jest dziecko Arka! – patrzyła na mnie wytrzeszczonymi oczyma, jej broda drżała. Zamarłam. Krok w tył: uderzyłam udem o krzesło. Ale nie zakręciło mi się w głowie, przed oczami nie zobaczyłam mroczków. Gdy przeżyłam szok u lekarza – „jest pani bezpłodna” – przez chwilę nie wiedziałam, gdzie jestem. Teraz jednak byłam tego w pełni świadoma. Bo przecież wiedziałam. Jak mogłam nie wiedzieć? Taki facet nie „marnowałby się” tylko na mnie. Nie, gdy mógł mieć młodsze, ładniejsze. Ale to ja byłam jego żoną, z jakiegoś powodu wybrał mnie i póki nie dopuszczałam do siebie myśli o zdradzie, póki byłam w stanie oszukiwać się i uwierzyć, że jest mi wierny, póty… Ale dziecka nie da się wyprzeć ze świadomości. Zosia rzuciła się do wieszaka z kurtką, ale złapałam ją za rękaw. – Stój! – Przepraszam, przepraszam, przepraszam – zaczęła szlochać. – Ja tak strasznie przepraszam, nienawidzę siebie za to, nienawidzę swojego życia. Byłaś dla mnie tak dobra, a ja… ja… romans z twoim mężem… – poniosła wzrok i spojrzała mi prosto w twarz. – Nie mam prawa… nie mam prawa, ale błagam, nie mów moim rodzicom. Ja zniknę, przysięgam, żadnych alimentów, nic, Arek nawet się nie dowie, tylko… tylko im nie mów. Nie wybaczą. – Siadaj! – wskazałam na kanapę. Zamknęła oczy, opuściła głowę Nie obwiniałam jej. Arek potrafił uwieść kobietę w dwie minuty. Jedną wziął za żonę, inną za kochankę i jej zniszczył życie, bo przecież to nie jego wina. Życie jest piękne, życie jest krótkie, żyć trzeba, jakby miało nie być jutra. Zawsze taki był, tym mnie w sobie rozkochał, ale są pewne granice. Wzięłam Zosię za rękę. – Nikomu nie powiem – obiecałam. – Chcesz wrócić na studia? – Jak? – Chcesz? Spojrzała na mnie, nic nie rozumiejąc. – Życie ma różne drogi. O niektóre warto walczyć. Wynajęłam nam dwupokojowe mieszkanie – obie potrzebowałyśmy czasu, by przepracować Arka, by przepracować nowe życie. Sześć miesięcy później zaadoptowałam córkę Zosi, rok później była z powrotem na uczelni. – Zabrałam ci wszystko – powiedziała do mnie, gdy wyprowadzałyśmy się z wynajętej kanciapy. Ja po rozwodzie do nowego mieszkania, ona do wynajętej kawalerki. – A ty mimo to dałaś mi swoje serce. Dzięki tobie wciąż rozmawiam z rodziną, mam wymarzoną przyszłość i kontakt z córką, którą inaczej musiałabym oddać do adopcji. Dlaczego to dla mnie zrobiłaś? – Jesteśmy do siebie bardzo podobne, wiesz? Jedyne, co nas odróżniło, to przypadki, wyczucie czasu, losu. Wierzę, że zasługujesz na dobre życie. I ja też. Mogłam cię nienawidzić, ale wolałam uznać, że to szansa, by zrobić w życiu coś, co nada mu prawdziwą wartość. Czytaj także:„Żona przez własną głupotę naraziła życie naszego syna. Wolała siedzieć z nosem w telefonie, niż zadbać o dziecko”„Lekarz, zamiast zlecić badania i skierować męża do specjalisty, wdrożył głupią kurację. To przez niego zostałam sama…”„Wiedziałam, że gdy córka urodzi dziecko ze zdrady, zaczną się kłopoty. Ojca się pozbyła, ale co z niespełnioną babcią?” Zapewne zauważyłaś, że niektórym ludziom trudno powiedzieć, te dwa krótkie słowa, pomimo faktu, że często używają ich w innych sytuacjach, podczas codziennej konwersacji np. „Uwielbiam sernik”, „Kocham sport” itp. Czy jeśli ktoś nie mówi „Kocham Cię” oznacza to, że nie jest w stanie tego powiedzieć, czy oznacza to raczej, że nie chce tego powiedzieć? Próbowałaś kiedy wyobrazić sobie życie przez wiele lat z człowiekiem, który nie mówi "kocham cię"? Okazuje się, że takie sytuacje się zdarzają, kiedy to jedna osoba nie jest w stanie wyrazić tej krótkiej deklaracji uczuć. Druga zaś bardzo często zastanawia się nad sensem tego jednego zdania. Pytanie w tytule można zamienić raczej na pytanie, w jaki sposób przekonałabyś samą siebie do tego, aby żyć z kimś, kto nie daje Ci tego czego chcesz? spis treści 1. Kocham Cię - gdy partner nie wyraża uczuć 2. Kocham Cię - dlaczego nie mówimy Kocham Cię? Kocham Cię - tworzenie fikcji 3. Kocham cię - zdrady Kocham cię - konsekwencje niemówienia o uczuciach Kocham cię a życiowe doświadczenia 4. Kocham Cię - brak satysfakcji w związku rozwiń 1. Kocham Cię - gdy partner nie wyraża uczuć Jeśli Twój partner nie mówi "Kocham Cię", być może zaczniesz sobie tłumaczyć, że jest on po prostu takim typem człowieka, który nie pokazuje otwarcie uczuć. Być może wytłumaczysz sobie to w taki sposób, że słowa nie wiele znaczą i niewiele kosztują, i że prawdziwa, miłość między ludźmi jest poza językiem. Być może przekonasz samego siebie, że Twój partner wychowywał się w rodzinie, gdzie trzymało się duży dystans i nie okazywało się uczuć; lub że aktualnie żyje w sytuacji presji i stresu w pracy, albo, że jest osobą poważnie podchodzącą do życia, dlatego nie możesz spodziewać się od niego romantycznych wyznań, które są charakterystyczne dla beztroskiego okresu dorastania. Być może w pewnym momencie zacznie Ci się wydawać, że to z Tobą coś jest nie w porządku, skoro oczekujesz tak absurdalnej deklaracji. Wszystkie te tłumaczenia powodują, że trwasz w pewnej niekomfortowej sytuacji, i unikasz konfrontacji z własnymi niezadowoleniem. Zobacz film: "Kiedy należy zgłosić się do psychiatry?" Stworzona przez Ciebie fikcja pozwala żyć przez długi czas z człowiekiem, który nie mówi, kocham Cię. Udało Ci się przekonać samą siebie, że on nie może tego powiedzieć, ale tak naprawdę, gdzieś głęboko masz świadomość, że on nie chce i dlatego po prostu tego nie powie. 2. Kocham Cię - dlaczego nie mówimy Kocham Cię? Być może sama byłaś w różnych związkach z innymi ludźmi i sama nie wypowiadałeś tych dwóch magicznych słów, dlatego może teraz lepiej będzie Ci zrozumieć, że kiedy nie potrafisz tego powiedzieć, oznacza to, że po prostu tego nie czujesz. Czy teraz nie wydaje się to bardziej oczywiste? Można więc wyciągnąć z tego bardzo prosty wniosek, że osoba, która nie mówi "kocham cię" zwyczajnie Cię nie kocha. Zobaczenie tego z innej perspektywy, jest łatwiejsze do zobaczenia, i czasem łatwiej się jest zmierzyć z nieprzyjemną, aczkolwiek oczywistą prawdą. Kocham Cię - tworzenie fikcji Tworzone przez nas fikcje przekonują nas na przykład, że nie ma dobrych miejsc pracy (a więc po co ich szukać), nie ma lepszych mieszkań, nie ma lepszych ludzi (więc trzeba trzymać tego jednego partnera, z którym aktualnie jesteśmy), nie sposób jest nic zmienić, bo to taki właśnie sposób funkcjonuje świat i zawsze tak będzie. Stworzone przez Ciebie wytłumaczenia przekonują Cię, że on powinien sam wyjechać na urlop (bez Ciebie), bo to przecież człowiek, który potrzebuje samotności. Przecież zajmuje się tworzeniem sztuki, muzyki, teorii naukowej, strategii dla nowego biznesu itp. Zrozumiałe jest, że on chce uciec ze swojego biura, żeby pobyć w lesie czy nad jeziorem. Ale podejrzany wydaje się fakt, że chce uciec od Ciebie. Każdy partner, który sugeruje, że po prostu nie rozumie na jakich zasadach funkcjonuje Wasz związek, raczej nie będzie on bardziej doceniać waszego związku po powrocie. Fakt, że chce od Ciebie wyjechać, nie oznacza później, że będzie bardziej czuły i wrażliwy. 3. Kocham cię - zdrady Czy samooszukiwanie działa tak samo jak w przypadku zdrady? Tłumaczeniem dlaczego on myśli, że w porządku jest sypianie z inną kobietą, jest fakt, że przecież tak bardzo Cię kocha.(„Kochanie czuje się tak dobrze w naszym związku, że wiem, wytrzymamy wszystko – a jakaś głupia zdrada, nie oznacza nic, absolutnie nic, w porównaniu z tym, co ja i Ty tworzymy wspólnie. Tak naprawdę, to pokazuje, jak bardzo wierzę w nas. Wiem, że nikt nie może nas rozdzielić, pamiętaj o tym zawsze, dobrze? Jesteś jedyna dla mnie. Tamta się nie liczy). Zaangażowanie w tworzenie tak skomplikowanej argumentacji jest godna najbardziej subtelnie zakamuflowanego morderstwa. Kocham cię - konsekwencje niemówienia o uczuciach Jak być w związku z osobą, która nie potrafi lub po prostu nie chce powiedzieć " kocham Cię:? Jeśli udaje Ci się to, to znaczy, że przekonujesz siebie, że wszystko jest dobrze, nawet jeśli tak nie jest. Tworzysz wytłumaczenia i fikcję, która zaciemnia prawdziwy obraz rzeczywistości i prawdziwe przyczyny, przez co stajesz się ślepa nawet na własne niezadowolenie i rozczarowanie. W konsekwencji zbyt łatwo rezygnujesz z próby wyznaczania kierunku własnego życia, jeśli nie widzisz rzeczy takimi jakie są, tworząc wygodną fikcję, to oddalasz od siebie możliwość wprowadzenia jakiekolwiek zmiany, która mogłaby okazać się trudna. Wygodne fikcje swoją drogą nie ograniczają się do spraw miłości i związków, chociaż w tych sytuacjach, są ona bardziej wyraźne, gdy obserwujemy życie innych ludzi. Kocham cię a życiowe doświadczenia Nasze wzory myślenia i funkcjonowania w stosunku do partnera, z którym jesteśmy w związku zmieniają się w wyniku wieloletnich doświadczeń. Jeśli, na przykład, kiedy byliśmy dziećmi, powiedziano nam, że dobre dziewczynki powinny poświęcać własne pragnienia na rzecz potrzeb innych osób, dorastając będziemy prawdopodobnie sądzić, że każdy akt poświęcenia uszlachetnia nas - czyniąc nas "jeszcze lepszymi". Poświęcamy więc własne potrzeby, co zawsze wiąże się z ryzykiem. W konsekwencji takiego postępowania część osób nie jesteśmy w stanie odczytywać i określać własnych pragnień czy marzeń, bo chętnie pozbywają ich się po to, aby ktoś inny był szczęśliwy. 4. Kocham Cię - brak satysfakcji w związku Jeśli wierzymy, że czymś normalnym jest ranienie ludzi, których kochamy, i że oni też mogą nas ranić, to jest prawdopodobne, że włączymy ten schemat myślenia do naszych stosunków i będziemy utożsamiać miłość z bólem nie tylko emocjonalnym, ale także fizycznym. Jesteśmy skłonni uwierzyć, że im bardziej boimy się straty, im silniej odczuwamy ból, tym większa jest nasza namiętność. Jeśli uważamy, że nigdy " prawdziwa miłość nigdy nie jest łatwa”, może się zdarzyć że będziemy pozostawać przez długi czas w związku, który nie daje nam już satysfakcji i w którym nie ma miłości, bo nie wierzymy coś lepszego mogłoby nam się przytrafić. Zatem fikcje tłumaczące niewygodną rzeczywistość czasami funkcjonują znakomicie – ale czasami mogą mieć przerażające konsekwencje. Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza. polecamy Odpowiedzi Quartet odpowiedział(a) o 19:56 Pierwszemu po prostu powiedz, a z tym drugim spróbuj nawiązać jakiś kontakt; jeżeli się nie uda to trudno, nie każdemu musisz się podobać ;) blocked odpowiedział(a) o 20:20 Powiedz mu ze go nie kochasz I skoro tak cię kocha to zrozumie że się zakochałaś w kimś innym Powiedz mu ze jest dla cb tylko jak przyjaciel i skoro chce być tobie blizki to będzie ale jako przyjaciel Co masz zrobić? Powiedzieć tamtemu, że z nim nie będziesz i że ma dać ci spokój. Musisz to zrobić, bo nie da Ci tego spokojuA z tym drugim po prostu porozmawiać, przecież co to za problem zagadać? :) Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub

mąż mnie kocha a ja go nie